Mikołajki 2021

Witajcie  Kochani 

Mamy 6 grudnia a wtedy przychodzi Mikołaj . Więc w końcu ubrałam choinkę. Zapraszam do obejrzenia tego procesu oraz zobaczyć jakie ozdoby kupiłam. 
Jestem ciekawa czy byliście w tym roku grzeczni, a może  w prezentach  trafiła się rózga.  Dziś przychodzę z rozdaniem do wygrania jest główna paczka i 2 upominki . Zasady konkursu są jednak inne od poprzednich : 
  • Czekam na kreatywne odpowiedzi związane ze słowem Mikołaj lub Choinka.
  • Nie zapomnicie jednak dodać zwrotu “biorę udział” .
  • Wybiorę 3 osoby do których powędrują nagrody .
  • Zgłaszać możecie się do 9 grudnia do godz 24:00 pod tą notką. Wszystkie odpowiedzi po tym czasie nie będę przez mnie uznawane.
  • 10 grudnia ogłoszę wyniki w dodatku zareklamuje blogi zwycięzców .
  • Pamiętajcie , że wysyłka tylko na terenie Polski przez pocztę polską.

GŁÓWNA NAGRODA

UPOMINEK ZESTAW I

UPOMINEK ZESTAW II









34 komentarze

  • Kathy Leonia

    bardzo mi się podoba Twoja choinka! Przecudowny klimat nadaje:) my musimy za naszą się w końcu wziąć…
    Moją kreatywność konkursową napisało samo życie, bowiem do mnie Mikołaj i to w sposób dosłowny wręcz namacalny zawita nie w grudniu, tylko w czerwcu… 😀 W przyszłym roku zostanę mamą i jeśli to będzie chłopiec, to właśnie chcemy go nazwać Mikołaj:)
    Biorę udział:)

  • Beatrycze

    Bardzo ładna choinka, u mnie stanie przed świętami. W tym roku jest jakoś tak dziwnie, bo dopiero jutro znalazłam czas na strojenie domu. Ah, na nic w grudniu nie ma czasu. W Castoramie daaaawno nie byłam. Jak oglądałam Twój filmik, aż pomyślałam sobie jak będę kupować ozdóbki na własną choinkę po wyprowadzce 🙂

    Biorę udział 🙂

    Odpowiedź konkursowa: Każdy z nas bardzo lubi prezenty. To miłe, gdy dostaniemy jakiś mały drobiazg, szczególnie jak jest samodzielnie i od serca wykonany. Jednak fantastyczne jest to, że właśnie na święta sami możemy zamienić się w Mikołaja. Już od lat zauważyłam, jak serca ludzi rosną właśnie w tym pięknym grudniowym okresie i jak potrafimy się dzielić. Z Domami Dziecka, z ubogimi, ze zwierzakami w schronisku. Nawet nie mając pieniędzy, możemy podzielić się miłością i czasem. Warto chociaż raz do roku ,,zamienić się” w tego grubaska z brodą i jak Mikołaj zmieniać świat. Przecież lepiej jest dawać, niż brać.

    Pozdrawiam Kolorowo!

  • Sady Sana

    Biorę udział i odpowiadam na oba tematy 🙂

    Nie chodzi o to, żeby w niego wierzyć lub nie wierzyć, chodzi o to, by samemu stać się Mikołajem 🙂

    Bez znaczenia czy żywa, czy sztuczna. Czy wiszą na niej bombki szklane, czy plastikowe a może słodycze. Nie ważne czy te same światełka co w zeszłym roku, czy nowiutkie. Czy na szczycie zalśni szpic, czy gwiazda. Kot na każdą choinkę chętnie wskoczy :D.

  • Jaga

    Jeszcze do niedawna nie znosiłam Świąt Bożego Narodzenia. Wszystko za sprawą pośpiechu. Wręcz nienawidziłam tego z całego serca i to przez całe lata. Jak myślałam o zbliżających się świętach, ze wstrętu i obrzydzenia rzucało mną po ścianach. Mikołaj mógł dla mnie nie istnieć albo wylecieć w kosmos. Jedna wigilia u rodziców a druga u teściów. Ani jedni ani drudzy nie wyobrażali sobie innego rozwiązania. A jeszcze do niedawna, ze względu na charakter pracy męża, właśnie tego magicznego dnia, 24 grudnia, spędzał bonusową wigilię z przełożonymi i podwładnymi. Sama radość i atmosfera świąt biła już od rana, kiedy to planowaliśmy rozkład jazdy na cały dzień….Spędzałam dzień u rodziców szalejąc od rana z mamą w garach. Mąż wracał najedzony i siadaliśmy do stołu nerwowo czekając na mojego, wiecznie i wszędzie spóźniającego się, brata. Później warcząc do siebie, że już jesteśmy spóźnieni, goniliśmy do teściów, albo też na odwrót – od teściów biegliśmy do rodziców. Zawsze któreś powiedziało o dwa słowa za dużo i w tej „sielankowej” wigilijnej atmosferze mijał dzień a ja już nie miałam ochoty na jakiekolwiek świętowanie. Układy i koneksje rodzinne to nie piekarnik czy lodówka, że jak się popsują, to na telefon przyjedzie, specjalista-fachowiec i już, naprawione. Sprawy ludzkie są o wiele bardziej skomplikowane…Ale czasem jest dobrze jednak coś wymienić, zamienić i zmienić. Marzyła mi się rodzina przy wspólnym stole. Bez zgrzytów, z uśmiechami i bez tego ciągłego pośpiechu. Chciałam się cieszyć tą chwilą, widokiem pięknej choinki, choć każdy z nas wie, że nie zawsze jest to łatwe. Zwykle znajdzie się ktoś lub coś, słowo, spojrzenie, które zepsuje Ci nastrój. Jest to do przeżycia – pod warunkiem, że wrzucisz na luz i wykonasz parę logicznych ruchów. Zaczęłam od siebie i swojego podejścia do całokształtu. Nie wiedziałam na początku, jak to zrobić, żeby nie warczeć do osób, które na co dzień żyją po to żeby mi dokuczyć i wiem, że mnie nie znoszą, bo wcale się z tą niechęcią do mnie nie kryją. Jak niby mam o tym zapomnieć i udawać, że jest w porządku? Nie zmienię ich nastawienia do mnie tylko dlatego, że jest to wigilia – to nie film Walta Disneya i cudu wigilijnego nie będzie. Przynajmniej nie u mnie.

    Na początek zmian, kilka lat temu, zorganizowaliśmy wigilię dla wszystkich, którzy gościli zarówno u moich rodziców jak i u i teściów. Nie było to proste. Na początku był bunt, no bo jak to? A gdzie tradycja? Więc wprowadziliśmy nową, świecką tradycję. Albo kolacja u nas albo my nie ruszamy się z domu do innych. Pierwsza wigilijna kolacja u nas była klapą i porażką. Zebrani u nas goście za wszelką cenę chcieli nam pokazać, że nie chcieli wcale do nas przyjeżdżać. Rozdźwięk między relacjami znajomych i rodziny w czasie Bożego Narodzenia a codziennymi ich zachowaniami był dla mnie nie do zniesienia.

    Zrezygnowałam z prób pogodzenia się, bratania i jednania, proszenia i uszczęśliwiania na siłę, składania sobie życzeń, bo czułam się jak hipokrytka. I to był mój milowy krok do sukcesu. Teraz ze stoickim spokojem podchodzę do prób zniszczenia świątecznego nastroju. Nie smakują moje potrawy wigilijne? O, jak mi przykro, trudno, a tak się starałam. Pozostałym smakują i to bardzo – widzę po opróżnionych półmiskach. Wracając ode mnie proponuję zaglądnąć do McDonalda – tam jest zdrowiej, smaczniej i szybciej. Chcesz siedzieć ostentacyjnie przez cały czas przy pustym talerzu? Wolno każdemu a ja nie będę musiała gotować przez najbliższe dni, bo zostanie mi więcej z wigilijnej kolacji. Nie chcesz się do mnie odzywać? Proszę, jest tak dużo osób na wigilijnej kolacji, że mam z kim rozmawiać. Wychodzisz bez pożegnania? Cóż, mnie mama lepiej wychowała niż innych…W tą wigilię wyjątkowo dotkliwie odczuwałam brak osób, które odeszły. Tak normalnie, po ludzku tęskniłam za osobami, które nie mogły z nami usiąść do stołu.

  • Martyna

    Piękna choinka, chyba najwyższy czas, abym ubrała swoją:)

    Biorę udział:)

    Mówią, że najważniejsza jest pierwsza myśl, więc pomyślałam, że wezmę udział w tym konkursie, bo czytając zadanie konkursowe, pierwszą myślą jaka przyszła mi do głowy widząc słowo “Mikołaj” był mój sąsiad o takim właśnie imieniu i to właśnie z nim kojarzy mi się to słowo. Innym osobom, szczególnie dzieciom, pewnie kojarzy się to imię z miłym, dobrym, siwym starszym panem, który rozdaje prezenty, ale niestety ja zawsze byłam inna i miałam inne skojarzenia. Z racji, że znam mojego sąsiada całe życie, słysząc tekt typu: “Prezent od Mikołaja” lub “Mikołaj z prezentami” mam przed oczami mojego sąsiada. Nie ma on nic wspólego, ani z wyglądem, ani charakterem ze Świętym Mikołajem (mimo, że to sympatyczny człowiek), ani nie jest moim typie, więc moje skojarzenie jest bardzo dziwne… Rok temu, kiedy robiłam prezent mojej siostrze pod choinkę, dołączyłam do niego karteczkę z tekstem: “Dla Kasi od Św. Mikołaja (małą czcionką napisałam nazwiso sąsiada, bo to też jej sąsiad)”. Siostra zaczęła się śmiać, kiedy to zobaczyła i wiedziała, że to ode mnie prezent, bo nikt inny z domowników nie mógłby wpaść na pomysł, żeby tak podpisać jej prezent.
    Mojego sąsiada pewnie teraz pieką policzki i nie jest tego świadomy, że jego niepozorna sąsiadka mieszkająca naprzeciwko jego (nawet mamy okna w swoich pokojach naprzeciwko siebie) pisze o nim zadanie konkursowe, ale nic na to nie poradzę, że słowo “Mikołaj” kojarzy mi się wlaśnie z nim 😀

  • czerwonafilizanka

    Super że kupiłaś sztuczną hoinkę, wielkie brawa. Tak bardzo żal mi tych drzewk które tracą życie by cieszyć jakiś czas i wywala sie je na śmieci, tak mi przykro jak widzę po świetach te zmaltretowane drzewka.

Skomentuj Venus Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.